...

Kobiety na emigracji

Sylwia

8 marca kojarzy mi się z goździkami i z rajstopami w złym rozmiarze, które kilkakrotnie miałam szczęście/nieszczęście otrzymać. Mimo iż nie wychowywałam się w PRL-u to często z przekory współpracownicy, koledzy lub inni mężczyźni obdarowywali mnie tym podobno wiecznie aktualnym prezentem. Dzień Kobiet nigdy nie był więc dla mnie szczególnym świętem, ale jest to dobry pretekst do tego, aby pokazać Wam kobiece spojrzenie na emigrację. Kobiety na emigracji – temat rzeka przerabiany już wielokrotnie przez różne mądre i niemądre głowy. Z okazji 8 marca przedstawiam Wam trzy różne Kobiety mieszkające w trzech różnych europejskich krajach i ich trzy różne historie.

Anna Przybyło, Irlandia

Anna od okołu 1,5 roku mieszka w Irlandii. Przeniosła się tam z Wielkiej Brytanii, gdzie mieszkała przez około 2 lata.

-Wydawało mi się, że te kraje są stosunkowo podobne, a pomimo tego, że bardzo lubiłam mieszkać w UK, postanowiłam uciec przed nadchodzącym Brexitem. Ostatecznie okazało się, że Irlandia jest wg mnie mocno do tyłu za UK, za Polską również, dlatego nadal czuję się tutaj nie do końca dobrze. Nie mam pojęcia, czy tutaj zostanę, bo czasem kocham to miejsce, a czasem go nienawidzę – przyznaje Anna – Wyjechałam do Anglii około 3,5 roku temu zaraz po skończeniu studiów magisterskich. Nie chciałam zostawać w kraju, gdzie niestety możliwości rozwoju są niewielkie (choć nie mówię, że się nie da). Chciałam poznać świat, ludzi, rozwinąć moje umiejętności, wyjechać za granicę i podszkolić język. Wyjechałam sama, pierwszą pracę i mieszkanie pomógł mi zorganizować dobry znajomy. Wsiadłam do samolotu z myślą, że zawsze mogę wrócić do domu.

Wiele osób wyjeżdżających do pracy za granicą doskonale pamięta swoje często niełatwe początki. Szukanie nowej pracy, nowego domu i nowych znajomych. Nie jest to najprzyjemniejszy etap emigracji, ale na pewno zostaje długo w naszej pamięci.

Rodzina

– Pamiętam, że z jednej strony cieszyłam się, że wszystko jest inne, nowe, a z drugiej brakowało mi rodziny i przyjaciół. Nie miałam internetu, więc miałam ograniczony dostęp do mediów. Mieszkałam z dwoma obcymi mężczyznami – jeden z nich był hindusem, a drugi anglikiem. Nie chcieli płacić za prąd i gaz, więc od czasu do czasu miałam zimną wodę, bardzo często zimno w całym domu i poza myciem garów nikt nie czuł potrzeby sprzątania – wspomina Anna – Rynek pracy jest w Irlandii bardzo ciężki. Z jednej strony są zawody, w których łatwo znaleźć pracę, lub takie pracy, których Irlandczycy po prostu nie chcą wykonywać, a obcokrajowiec musi. Z drugiej strony odnoszę wrażenie, że na lepsze stanowiska wolą przyjmować “swoich”.

Jeżeli chodzi o kobiety, wg Anny traktowane są podobnie, jak w Polsce. Przywileje i obowiązki są podobne zarówno u mężczyzn, jak i kobiet. Mimo to, zarobki mężczyzn na podobnych stanowiskach są często nieco wyższe, niż zarobki kobiet.  

– Ani w Anglii, ani w Irlandii nie obchodzi się dnia kobiet, zresztą 11 marca w tych krajach obchodzi się dzień matki, więc nikt chyba nie wie, że kilka dni wcześniej jest dzień kobiet.

A co Anna poradziłaby dzisiaj kobietom planującym opuszczenie rodzinnego kraju??

– Koniecznie muszą się zastanowić, czy lubią wilgoć, deszcz i wiatr 🙂 Gdziekolwiek chcemy się przeprowadzić, trzeba sobie zdawać sprawę, że łatwo nie jest. Historie o wielkich pieniądzach i wspaniałym życiu to tylko wyobrażenie o emigracji. Trzeba mieć sporo siły i samozaparcia, żeby być szczęśliwym daleko od rodziny i przyjaciół.

Ania Kordek – zjechała pół świata, aktualnie mieszka w Anglii

– Od 6 lat mieszkam i pracuję w Anglii, ale z Polski wyjechałam w 2006 roku, zaraz po zdaniu magisterki. Jestem geologiem naftowym. Moja pierwsza praca była na statkach sejsmicznych, pracowałam w różnych częściach świata: od Norwegii, przez Indie, Wschodni Timur, Indonezje, Filipiny, Malezje, Zjednoczone Emiraty po Australie. Byłam jedyną kobieta na statku i w dodatku jako jedyna kontaktowałam się z naszymi głównymi klientami takimi jak Shell, BP, Petronas – przypomina sobie Ania.

A jak wyglądało życie w tej dosyć „męskiej branży”?

-Od pierwszego dnia byłam szanowana. Nigdy nikt mnie źle nie potraktował, nigdy nikt źle się do mnie nie odezwał, byłam traktowana bardzo profesjonalnie. Praca w biurze nie różniła się od tej na statku , no może poza małym szczegółem – w biurze raczej nie choruje się na chorobę morską .

Holandia, Egipt, Anglia

Po prawie dwóch latach w podróży następnym przystankiem Ani była Holandia, następnie Polska, skąd wyruszyła do Egiptu na ponad 3 lata. W 2012 roku, czyli rok po rewolucji w Egipcie ruszyła dalej, tym razem do Anglii. Po wielu podróżach i częstych zmianach środowiska życia Ani wysnuwa ciekawe wnioski:

– Porównując sytuację kobiet we wszystkich krajach, w których przyszło mi żyć śmiało mogę powiedzieć, że najlepiej pracowało mi się w Malezji oraz w Egipcie. Postrzegano mnie tam, jako osobę wykształconą, która ciężko pracuje. Natomiast źle wspominam Polskę i Anglię. W Polsce wg mnie nieważne jest wykształcenie i to jak ciężko człowiek pracuje, ale często to czy, ma znajomych i jakich znajomych. Przynajmniej w mojej branży. W Anglii liczy się, czy jesteś Anglikiem. Jak tutaj przyjechałam, to usłyszałam „jesteś Polką, nie masz wykształcenia i nie mówisz po angielsku” oraz „miejsce baby jest w domu”. Wiem, że jest to trochę dziwne, przecież takie słowa słyszy się o krajach arabskich, a ja tu pisze o Anglii. Taka niestety jest rzeczywistość, która mnie spotkała – podsumowuje Ania.

A jak wspomina Norwegię??

– Od czasu do czasu jeżdżę do Norwegii, a konkretnie do Oslo. Dobrze wspominam Norwegię. Spędziłam w Asker oraz Kristiansund ponad 3 miesiące na szkoleniach. Teraz jeżdżę tam do biura, moi główni szefowie to Norwegowie. Jak ich postrzegam? Myślę, że tak samo, jak oni mnie- profesjonalnie, na dystans, podanie ręki i tyle. Jest to inny styl pracy, ale taki „zimny” styl akurat mi bardzo odpowiada. Niestety Norwegia, pomimo swoich wielu walorów turystycznych nie jest miejscem dla mnie. To kraj najmniej rozwinięty dla wegetarian I to chyba jest jedyny powód, dla którego bym tam nie zamieszkała. Banalny powód, ale dziewczę musi coś jeść – przyznaje szczerze Ania.

Magdalena Maron-Krupa – Niemcy


Magdalena prywatnie jest mamą dwóch synków i jak sama o sobie mówi „żoną jednego męża”. Wyjechała do Niemiec dwa lata temu i zamieszkała w zachodniej części kraju, dokładnie w Dolnej Saksonii. Rok temu wraz z rodziną zdecydowała przeprowadzić się do miejsca bliżej Polski i zamieszkała w okolicach Berlina.
Dlaczego akurat Niemcy? Magdalena uważa, że jest to kraj stosunkowo podobny do Polski, nie musiała specjalnie zmieniać sposobu życia, nie musiała poznawać całkiem nowej kultury. Dość istotny był również fakt, że znała język niemiecki.

– Moja pierwsza praca za granicą to dawne lata. Miałam okazję przez pewien czas pracować w Wielkiej Brytanii.
Dzisiaj mieszkając w Niemczech moja sytuacja wygląda inaczej, mam dwoje dzieci i inne oczekiwania, potrzeby.
Muszę przyznać, że sytuacja mam na rynku pracy w Niemczech nie odbiega mocno od tego, co dzieję się w Polsce. Podjęcie jakiejkolwiek etatowej pracy nie wchodziło w grę z powodu braku miejsca w przedszkolu.
Aktualnie prowadzę własną firmę, dzięki temu, że to biznes online mogę zajmować się moimi dziećmi
Decyzję o przeprowadze podjęliśmy całą rodziną. Kierowaliśmy się względami zarówno ekonomicznymi, jak i rozwojowymi. Chcieliśmy zobaczyć inne miejsca, poznawać nowych ludzi i ich styl życia, przekonać się jak inne rodziny organizują swoje życie. Pragnęliśmy, aby nasze dzieci miały możliwość poznać język obcy, obcując z nim na co dzień. Dzisiaj mają kolegów w Niemczech i w Polsce, mają możliwość przekonać się, że język nie jest barier.

Niemcy

Również Magdalena pamięta doskonale swoje początki w Niemczech:

– Najtrudniejsze było odnalezienie się w nowym miejscu, nie znając nikogo. Do domu mieliśmy 600 km. To nie była odległość nie do pokonania, ale nie nadawało się na wypad na kawę do dziadków. Pomimo, że Niemcy są tak podobni do Polaków, musieliśmy zrozumieć, że niemiecki porządek i ład nie jest tylko bajką, że wszystko ma tu swoją kolej. Zanim załatwisz jakąś sprawę musisz swoje odczekać, zanim otrzymasz decyzję musisz spełnić szereg, czasami wydawałoby się nam bezsensowych, wymogów. Z zasad panujących w Niemczech jasno wynika, że każdy jest równy. Nie należy dzielić ludzi ze względu na płeć czy kraj pochodzenia. Czy jest to prawda?
Niestety z moich obserwacji wynika, że jednak obcokrajowcom jest trudniej znaleźć pracę na miarę swojego wykształcenia, czy doświadczenia. Wiele osób wykonuje pracę poniżej swoich możliwości. Problem ten głównie obserwuję tu na wschodzie kraju. Być może wynika to, po części z dużej ilości chętnych do pracy w Niemczech.

A jak Magdalena postrzega podejście do Praw Kobiet w Niemczech?

-W Niemczech sprawa jest prosta: równość dla wszystkich jest tu bardzo istotna. Niewiele jest kobiet, które nierówne traktowanie, czy dyskryminację pozostawiłyby bez reakcji, dlatego też tych zachowań nie obserwuje się na co dzień.
Jeśli chodzi o odczucie bezpieczeństwa, oczywiście od pewnego czasu głośno jest na świecie o rosnącym problemie kobiet w Niemczech. Jednakże ani ja, ani osoby z mojego otoczenia nie czują się w żaden sposób zagrożone.

Magdalena przyznaje również, że Dzień Kobiet teoretycznie jest znany i świętowany w całym kraju. Praktycznie należy raczej do świąt wymierających i raczej niewiele osób przywiązuje do niego wagę. A co poradziłaby kobietom, które dzisiaj zastanawiają się nad przeprowadzką do Niemiec?

– Z reguły, staram się nikomu nie sugerować decyzji o wyjeździe, czy też zaniechaniu tego pomysłu. Uważam, że to zbyt ważna decyzja, abym mogła komukolwiek pomóc w jej podjęciu. Mogę jedynie powiedzieć, że jeśli myślisz o przeprowadzce do Niemiec to musisz przygotować się na pewne zmiany. Nie zawsze nasze wyobrażenia o krainie mlekiem i miodem płynącej są słuszne. Kiedy już zdecydujesz się na wyjazd, polecam wziąć pod uwagę południe lub zachód Niemiec. To są rejony, które warto odwiedzić i będąc tam możesz naprawdę poznać ludzi serdecznych i pomocnych.

Zawodowo Magdalena zajmuje się planowaniem, organizowaniem się, zarządzaniem sobą z pomocą Lean Management. Realizuje szkolenia z umiejętności miękkich z wykorzystaniem zasad Lean oraz uczy kobiety wdrażać zmiany w życiu z pomocą Kazien.
W sieci można znaleźć ją w dwóch miejscach:
MagdalenaMK – Praktiva https://magdalenamk.pl
Magdalena Maron-Krupa – Praktiva https://www.facebook.com/praktiva

Czy jest szczęśliwa?

– Dla mnie miejsce nie jest najistotniejsze w osiągnięciu szczęścia. Kobiety na emigracji również mogą stworzyć swój mały szczęśliwy świat. Ważne jest, aby robić to z odpowiednimi osobami. Nie wybiegam w daleką przyszłość, jeśli chodzi o miejsce zamieszkania. Jestem otwarta na ten element i chętnie skorzystam z nadarzających się okazji – podsumowuje Magdalena.

Zapraszam również na wywiad z kolejną inspirującą kobietą – Ambasador Polski w Norwegii >>>>

Moje treści okazały się dla Ciebie ciekawe, pomocne? Kliknij i postaw mi wirtualną kawę. Dzięki temu wspierasz moją pracę na Kierunek Norwegia. Dziękuję!

Udostępnij artykuł
Autor: Sylwia
Obserwuj:
Od kilku lat mieszkam w Norwegii, a każdą wolną chwilę spędzam na podróżowaniu dookoła Krainy Fiordów. Na tej stronie opowiadam o moich podróżach i życiu w Norwegii. Zabieram Cię na wycieczkę nad fiordy, w niesamowite góry, pod olbrzymie wodospady i do klimatycznych norweskich miasteczek. Miłego zwiedzania!
2 komentarzy
  • Niestety rzeczywistość często odbiega od naszych wyobrażeń. Zanim podejmiemy decyzję o emigracji warto dobrze poznać realia życia w innym kraju. Pamiętajmy, że taki wyjazd to nie wakacje 😉 Oczywiście nie możemy również demonizować mieszkania za granicą, przecież sami się na to zdecydowaliśmy i z jakichś powodów trwamy w tym – jak to mówią „wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma” 😉 Pozdrawiam z Niemiec

  • Najbardziej zakręconą historia matki wychowującej małe dziecko na obczyźnie przeczytałam w książce „Jak zostałam peruwiańską żoną”. Prawie ekstremalne warunki życiowe i różnica kultur mnie by przeraziły.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *