Od marca 2018 roku stanowisko Ambasador Polski w Norwegii zajmuje Pani Iwona Woicka – Żuławska. Podczas naszej rozmowy Pani Ambasador opowiedziała o tym, jak zostać Ambasadorem, jakie procedury należy przejść i jak wygląda proces obejmowania stanowiska Ambasadora. Pani Iwona Woicka – Żuławska opowiedziała również o jej wrażeniach z dotychczasowego pobytu w Norwegii i planach na przyszłość. Zapraszam do lektury, poznajmy lepiej Panią Ambasador.
Rozmowa z Ambasador Polski w Norwegii
Od 15 marca 2018 pełni Pani funkcję Ambasadora Nadzwyczajnego i Pełnomocnego w Królestwie Norwegii. Jaką drogę należy pokonać, aby ubiegać się o stanowisko Ambasadora?
Są dwie drogi, aby zostać wybranym lub aby otrzymać propozycję takiego stanowiska. Pierwsza, która dotyczy również mnie – od wielu lat pracuję w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. i jest to po prostu kolejny etap w mojej ścieżce kariery. Druga droga, która jest bardzo powszechna w większości państw, to ścieżka polityczna. Osoby, które współpracują z partią rządzącą, otrzymują często propozycję objęcia funkcji Ambasadora danego kraju. Natomiast w naszym przypadku są to bardzo często osoby związane tematycznie z państwem, co do którego propozycja pada. Są to profesorowie akademiccy, czy też politycy w jakiś sposób zaangażowani w relację z danym konkretnym państwem. W Polsce na placówki dyplomatyczne najczęściej wyjeżdżają osoby, które są z MSZ w mniejszym lub w większym stopniu, związane.
Jak wygląda procedura objęcia stanowiska Ambasadora?
W odniesieniu do innych stanowisk, każdy chętny do wyjazdu wskazuje trzy placówki, które w danym roku są w tzw. rotacji. Spośród tych trzech propozycji, zgodnie z potrzebami służby zagranicznej zostają oddelegowani poszczególni kandydaci. Czasami bywa, że kandydatowi zostanie wskazana placówka spoza tej listy. W przypadku ambasadorów natomiast, propozycja wychodzi od Ministra SZ i dyrektora Generalnego SZ. Następnie nasza kandydatura musi pozyskać wstępną akceptację obydwu kancelarii – Premiera oraz Prezydenta. Po jej otrzymaniu oczekujemy na kolejną zgodę (tzw. agrément), tym razem od państwa, w którym mamy reprezentować nasz kraj.
Następnie rozpoczyna się proces obejmujący pozyskanie opinii Sejmu, w tym spotkanie z komisją spraw zagranicznych. Jest to spotkanie, podczas którego kandydata mają szansę lepiej poznać parlamentarzyści. Istnieje możliwość zadawania pytań dotyczących programu kandydata na ambasadora. I to jest o tyle ciekawe, że to spotkanie jest zawsze spotkaniem otwartym, nadawanym przez telewizje sejmową i nagrywanym, a więc można również w późniejszym terminie sprawdzić, co dany kandydat zadeklarował. Następnie organizowane jest zamknięta komisja senacka, która pozwala na większą szczerość w kontekście nieraz bardzo trudnej relacji z państwem, do którego potencjalnie Ambasador miałby się udać. Ostatecznie, jeśli wszystko zostanie pozytywnie przyjęte, kandydatura jest wysyłana do podpisu przez Prezydenta RP.
Następnie rozpoczyna się faza przygotowań do pełnienia danego stanowiska – intensywne szkolenia, które teoretycznie powinny trwać około roku. W moim przypadku przygotowanie do pełnienia funkcji Ambasadora Rzeczpospolitej w Norwegii trwało bardzo krótko, z racji tego, że w Norwegii przez pewien czas nie było ambasadora. Dla dobra relacji z tak ważnym partnerem, jakim jest Norwegia, MSZ starało się, aby stanowisko zostało objęte jak najszybciej. Brak Ambasadora nigdy nie jest dobrze postrzegany z perspektywy Państwa, w którym znajduje się dana ambasada.
Jak wyglądają codzienne obowiązki Pani Ambasador Polski w Norwegii?
Jest bardzo dużo obszarów, w których Ambasador jest aktywny. Przede wszystkim rola ambasadora to kontakt z miejscowymi władzami najwyższego szczebla. Z parlamentem danego państwa, ale też z przedstawicielami biznesu, świata nauki, mediów. Informowanie się wzajemne o tym, co można wspólnie zrobić, aby polepszyć, pogłębić relacje z innymi państwami. Są to konkretne projekty współpracy np. dotyczące finansowania i wspólnej realizacji różnych inicjatyw. W kontekście norweskim jest to m.in. wykorzystanie funduszy Norweskich i EOG w naszym państwie.
Jest to również wsparcie na polu międzynarodowych inicjatyw, czy to polskich, czy norweskich. Przykładowo: mamy, jako Polska, kandydata, Norwegia również ma kandydata do pełnienia pewnego stanowiska w org. międzynarodowych. Następuje wymiana poparć – będziemy wspierać kandydata norweskiego, a w zamian oczekujemy wsparcia naszego kandydata. Ważny jest również rozwój zarówno obszarów stricte politycznych, zwłaszcza kwestie związane z bezpieczeństwem. Patrząc na sytuacje międzynarodową, nawet w samej Europie Wschodniej, tych kwestii zapalnych jest coraz więcej. Dyskusja jest więc dosyć żywa, częste są kontakty pomiędzy ministerstwami obrony obydwu państw.
Ambasada jest po to, żeby po pierwsze pokazywać stanowisko Polski w różnych sprawach. Po drugie badać, jakie jest stanowisko danego państwa, także w kwestiach, które dla nas są istotne i wrażliwe. Próbować znajdować punkty styczne i ewentualnie sugerować wymianę poparć, przekonywać do naszego punktu widzenia. W Norwegii jest specyficzna sytuacja, ponieważ nie jest ona państwem członkowskim UE, natomiast jest członkiem EOG. Tematem numer jeden obecnie jest Brexit, więc istotne jest też spojrzenie na to, jak Norwegowie wyobrażają sobie relacje po wyjściu ZK z Unii. Zarówno z państwami członkowskimi UE, jak i z Wielką Brytanią.
Ważne są także tematy stricte gospodarcze, często związane z organizacją programu dla przyjeżdżających z kraju delegacji o takim charakterze. Ambasador bierze ponadto udział w seminariach, dyskusjach. Zamkniętych i otwartych. Są też różnego rodzaju przyjęcia, uroczystości rocznicowe, z czym zresztą zazwyczaj kojarzyła się dotychczas dyplomacja. Muszę jednak przyznać, że wydarzenia te wieńczą zwykle pełen spotkań dzień i wiążą się z koniecznością pokonywania własnych słabości, zmęczenia. Z drugiej strony są one potrzebne, zwłaszcza dla nawiązywania i podtrzymywania kontaktów, które mogą zaowocować możliwością znalezienia różnych form współpracy z Polską.
W ambasadach bardzo ważne jest utrzymywanie kontaktu. Nie tylko z administracją państwa przyjmującego, ale również z korpusem dyplomatycznym, czyli z innymi dyplomatami, placówkami. Jest to szansa na rozmowy o wspólnych inicjatywach, czy to politycznych, czy też gospodarczych lub kulturalnych. Nieraz też jest to najlepszy sposób, na namówienie strony norweskiej na spotkanie, czy też jakąś inicjatywę – jeśli biorą w nim udział przedstawiciele różnych państw.
Jakie priorytety we współpracy z Norwegią ma obecnie Polska?
Po pierwsze są to sprawy związane z bezpieczeństwem. Druga sprawa to priorytety energetyczne, a z tym wiąże się m.in. budowa gazociągu przez Bałtyk, czyli Baltic Pipe. Aktualnie czekamy na decyzję inwestycyjną, która ma zapaść w grudniu tego roku. To jest sposób na dywersyfikacje źródeł energii. Jest to korzystne dla partnera norweskiego, który będzie mógł sprzedawać gaz ze swoich złóż do Polski, ale część tego gazu wydobywają Polskie firmy, co jest z kolei także dla nas korzystne. Oprócz tego ważne są dla nas kwestie współpracy naukowej, uniwersytecko – technologicznej. Są to przede wszystkim kwestie przekonania niektórych ośrodków do tego, że warto współpracować z polskimi naukowcami i że w obszarze najbardziej nowoczesnych technologii mamy też wiele do zaoferowania. W tej kwestii jeszcze sporo pracy przed nami.
Muszę powiedzieć, że Norwegowie byli bardzo pozytywnie zaskoczeni np. spotkaniami z polskimi firmami z sektora kosmicznego, czy też z sektora zielonych technologii. Polska często ma jeszcze zbyt słaby PR. Dopiero przebijamy się jako marka, jako państwo, które już bardzo wiele osiągnęło i ma jeszcze więcej do zaoferowania, nie tylko w podstawowych obszarach. Do tego dochodzą kwestie na pograniczu spraw konsularnych i polonijnych. Wspieranie zalążków organizacji na miejscu, kontakt z Polonią, z polskimi szkołami, wspieranie nauki języka polskiego. Znajdowanie wspólnych inicjatyw, czy takich obszarów, w których możemy wesprzeć naszych rodaków w Norwegii, dzięki kontaktom z miejscowymi władzami oraz wsparciem ze strony MSZ w kraju.
Bardzo duży obszar to próba pokazania i przybliżenia polskiej kultury i historii. Widzimy, że Norwegowie, jeszcze nie do końca rozpoznają różne ciekawe, naszym zdaniem, elementy kultury polskiej, jak i nie zawsze zdają sobie sprawę z naszej skomplikowanej hisotrii.
Na czym polegają Pani kontakty z Polonią w Norwegii? Czy to jest zadanie ambasadora, czy przede wszystkim konsulatu?
Często odbywają się spotkania z Polakami w Norwegii z udziałem placówki, której częścią jest wydział konsularny. Przykładowo obchody 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, Polskie Dni Filmowe we Frederikstad, kontakty z Polskimi Harcerzami w Norwegii, którzy organizują różne, bardzo ciekawe wydarzenia. Staramy się także odbudować tzw. Radę Konsultacyjną. Są to spotkania, podczas których przedstawiciele Polonii mogą wymieniać się pomysłami, inicjatywami. Bez względu na poglądy polityczne znaleźć płaszczyzny, w ramach których możliwe jest rozpoczęcie współpracy.
Zapraszamy wszystkich, którzy chcieliby w takich spotkaniach uczestniczyć. Często spotykam się również z przedstawicielami polskich firm w Norwegii, z ludźmi kultury i sztuki, naukowcami. Tych spotkań z Polonią jest naprawdę dużo i są to bardzo miłe spotkania. Odwiedzając poszczególne regiony Norwegii, także staram się spotykać z Polonią. Natomiast oczywiście przede wszystkim to wydział konsularny Ambasady utrzymuje stały kontakt z Polakami mieszkającymi w danym państwie.
W jaki sposób Ambasada wspiera Polaków mieszkających w Norwegii?
Ambasada jest przede wszystkim od tego, aby wspierać w momencie, kiedy podejrzewamy, że mogłaby zachodzić dyskryminacja w stosunku do obywateli własnych, sprawdzając przy okazji czy np. dotyczy ona tylko Polaków, czy także innych obywateli UE. Niezależnie od tego, czy są to podmioty fizyczne, czy podmioty prawne, nasze firmy, które chciałyby prowadzić działalność w Norwegii, tutaj inwestować, to mogą liczyć na wsparcie placówki. Zarówno wydziału polityczno – ekonomicznego placówki, jak i wydziału konsularnego. Ten ostatni zajmuje się przede wszystkim problemami bieżącymi Polaków w Norwegii. Są to kwestie związane z wyjazdami do kraju (paszporty, wydawanie wiz etc.), wsparcie w przypadkach losowych, opieka nad Polakami aresztowanymi, także wsparcie dla rodzin w odniesieniu do procedur związanych ze zgonem bliskiej osoby za granicą. Konsul ds. polonijnych jest tą osobą w wydziale konsularnym, której głównym zadaniem jest utrzymywanie bieżącego kontaktu.
Warto wiedzieć, że w zależności od placówki (w tym jej wielkości) mamy do czynienia albo z wydziałem konsularnym, czyli wydziałem działającym w ramach ambasady, albo z Konsulatem Generalnym. Konsulaty Generalne są tworzone w miejscach poza stolicami danego państwa, w których jest duża społeczność polska albo szczególne interesy polonijne, jak również polityczne, gospodarcze. W takich przypadkach kompetencje kierownika konsulatu generalnego są większe.
Natomiast oprócz tego mamy konsuli honorowych, w przeważającej większości obywateli państwa akredytacji, czyli np. Norwegii, którzy mieli znaczące i pozytywne związki z Polską. Są to osoby, które w jakiś szczególny sposób podkreślały znaczenie kultury polskiej, naszej historii, sprzyjały współpracy gospodarczej etc. Osoby związane w sposób szczególny i widoczny z Polską, którzy chcą wspomagać społeczność polską na miejscu. Konsulat jest więc co do zasady ukierunkowany na współpracę z Polakami w danym kraju. Zajmuje się zarówno np. wydawanie paszportów, wiz i innych dokumentów, po bardziej miękkie formy współpracy – organizacją różnego rodzaju wydarzeń, wspieraniem tworzących się organizacji polonijnych, szkół polskich. Zresztą, rozwijanie polskiego szkolnictwa, polonistyk, gwarancja dostępu do szkół dla dzieci z polskich rodzin to jeden z priorytetów pracy całej placówki.
Czy przed objęciem stanowiska ambasadora była Pani wcześniej w Norwegii?
Właśnie nie! Byłam w różnych państwach skandynawskich, ale w Norwegii wcześniej nigdy nie byłam. Ciekawym zbiegiem okoliczności jest to, że w mojej pracy magisterskiej poruszałam tematykę po części związaną ze Skandynawią. Badałam kwestię, dlaczego poszczególne kraje regionu opowiedziały się za przystąpieniem do Unii Europejskiej, a dlaczego właśnie Norwegia pozostała poza UE. Kiedy dowiedziałam się, że jestem kandydatka na ambasadora RP w Norwegii, przygotowując się do objęcia stanowiska zastanawiałam się, czym mnie ten kraj zaskoczy.
I czym zaskoczył??
Przed przyjazdem oczywiście dużo czytałam o Norwegii, jej historii, polityce, kulturze. Niemniej jednak na pewno zaskoczył mnie ograniczony dostęp do wielu produktów. W Polsce „rozpieścił nas” rynek wewnętrzny, zupełna otwartość między rynkami państw członkowskich UE. Jesteśmy przyzwyczajeni, jako Polacy, do dostępności ogromnej liczby towarów, dużego wyboru. Uwzględniając fakt, że Norwegia jest członkiem EOG nie zakładałam, że wybór towarów do których przywykliśmy, zwłaszcza polskich, będzie aż tak ograniczony. Czyni to o wiele trudniejszym wykorzystywanie w naszej pracy jednego z ważnych instrumentów, ułatwiających nawiązywanie relacji, a mianowicie rewelacyjnej polskiej kuchni!
Podoba się Pani w Oslo?
Jest to bardzo ładne miasto, naprawdę miło się tu mieszka. Pomimo tego, że nie jest ono zbyt duże, w porównaniu z innymi stolicami europejskimi, to jest przez to chyba jeszcze bardziej przyjazne. Jest tu dużo miejsc, w których można odpocząć na świeżym powietrzu, jest bezpiecznie i spokojnie. Podoba mi się również norweska architektura i to, że latem jest tu mnóstwo zieleni. Oslo leży w bardzo ładnym miejscu. W łatwy sposób można dotrzeć do takich miejsc, w których zapominamy o mieście. Nie trzeba jechać kilku godzin, aby znaleźć się w pięknym lesie, nad wodą.
Czy udało się już zobaczyć Pani inne części Norwegii??
Miałam okazję odwiedzić okolice Stavanger, Haugesund. To są rzeczywiście bardzo piękne okolice, cudowne fiordy. Nie dziwię się, że wywołują takie, a nie inne wrażenia i emocje. Bardzo liczę na to, że będę miała szansę poznawać Norwegię także od tej bardziej turystycznej strony. Nieliczne wolne momenty staram się wykorzystywać na zwiedzanie, poznawanie tego kraju. Krótki, sierpniowy urlop w tym roku przeznaczyłam na odwiedzenie południa Norwegii. Po trzech miesiącach upałów, w czasie urlopu ‘zaskoczył’ nas deszcz. Ale za to miałam okazję poznać tą prawdziwą, czasami deszczową Norwegię. Bez lukru, ale też przepiękną.
Mieszka Pani w Norwegii już kilka miesięcy. Jakie są Pani odczucia, jeżeli chodzi o Norwegów?
Mówi się, że Skandynawowie są wycofani i zamknięci, ale z drugiej strony są takie obszary, o których bardzo, bardzo chętnie się wypowiadają. I jest to przede wszystkim sport, spędzanie czasy na świeżym powietrzu. W moich odczuciach są to ludzie zazwyczaj pomocni, uśmiechnięci i bardzo aktywni.
A jak są wg Pani postrzegani Polacy w Norwegii? Z jakimi opiniami na temat Polaków spotyka się Pani?
Muszę powiedzieć, że jeżeli chodzi o opinie Norwegów – to z bardzo dobrymi. Polaków chwalą za to, że są to osoby z inicjatywą, przyjeżdżające tu rzeczywiście w poszukiwaniu pracy. Są postrzegani naprawdę pozytywnie. Polacy w Norwegii pracują przede wszystkim w sektorze budowlanym, ale też na uczelniach, w sektorze medycznym, energetycznym. Często słyszę, że Polacy ciężko pracują, są ambitni. Po nauczeniu się norweskiego, zmieniają charakter pracy, podejmując zgodną z ich wykształceniem.
Wg mnie Polacy powinni próbować bardziej się organizować, tworzyć pewne struktury, stowarzyszenia, które mogłyby im pomóc na poziomie lokalnym. W codziennych kwestiach. Mają szansę stać się siłą lobbingową, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Angażować się lokalnie, również w miejscową politykę. W Norwegii żyje obecnie około 100-120 tysięcy Polaków. Na 5,3 mln osób żyjących w Norwegii, jest to naprawdę znacząca grupa. Gdyby była trochę bardziej aktywna z punktu widzenia politycznego, być może żyłoby się wielu osobom jeszcze łatwiej.
Często odwiedza Pani Polskę?
Najczęściej są to bardzo krótkie wyjazdy do kraju, związane z kontaktem z rodziną, jak i czysto praktycznymi kwestiami. Nadal naszym głównym miejscem zamieszkania jest Polska, a praca na placówce jest jedynie czasowym oddelegowaniem do innego państwa. No i pojawia się tęsknota – przede wszystkim za ludźmi, przyjaciółmi, w moim przypadku również tęsknota za końmi.
Mówi Pani w języku angielskim, hiszpańskim, włoskim i francuskim. Czy zamierza Pani dodać do tej listy jeszcze język norweski?
Nie mówię po norwesku, co wynika z bardzo krótkiego czasu, jaki miałam na przygotowanie się, zanim objęłam aktualne stanowisko. Przesłuchania w komisjach sejmowych odbyły się w połowie grudnia 2017 r., a 12 lutego już byłam w Oslo. Uczęszczałam na kurs norweskiego dla początkujących w Polsce. Chciałabym nauczyć się lepiej norweskiego. Zawsze znając język państwa, w którym się przebywa, łatwiej wczuć się w mentalność jego obywateli. Język świadczy o tym, w jaki sposób człowiek formułuje myśli, komunikuje się. Z drugiej strony rozpieszczają nas tutaj tym, że większość Norwegów zna bardzo dobrze język angielski, przez co nie ma tak dużej presji, aby nauczyć się tego języka. Obiecuję sobie, że zacznę naukę, ale niestety, doba trwa tylko 24 godziny…
Jako osoba mówiąca w pięciu różnych językach, jakie ma Pani rady, dla osób, które są w trakcie nauki języków obcych?
Ważne jest, aby znaleźć odpowiednią motywację. Jeżeli robi się to tylko i wyłącznie dlatego, że wymaga tego np. pracodawca, to jest to często za mało. Traktujemy wtedy naukę, trochę jak lekcje języka w szkole: muszę się nauczyć, bo zaraz będzie klasówka. Trzeba znaleźć własną motywację. Czy to będzie kwestia tego, że chce się porozumieć w innym języku, żeby poznawać nowych ludzi, czy też dlatego, że interesuje mnie kultura danego kraju itd. Każdy powinien wybrać coś, co go „wewnętrznie nakręci” na poznanie danego języka. Gdy „musimy”, to najczęściej jest nam ciężko.
Wiele osób mówi, że my Polacy mamy blokadę wynikającą z systemu nauczania języków. W szkołach doświadczamy niejednokrotnie nauki o języku, czyli gramatyki, struktur itd. Polacy często pamiętają, że jak w szkole coś źle, niepoprawnie powiedzieli to słyszeli często od razu „siadaj – dwója”. Następuje więc blokada przed tym, że powiemy coś z błędem. Sądzę, że tak naprawdę, to my jesteśmy najbardziej krytycznie nastawieni do siebie, swoich umiejętności. Osoba, z która próbujemy porozumieć się w jej języku najczęściej przecież pomyśli: „ok, on/ona jest zainteresowana moim krajem, mną i chce się nauczyć mojego języka; może nie mówi poprawnie, ale próbuje i to się liczy”. To jest problem mentalny, że chcielibyśmy od razu mówić poprawnie, perfekcyjnie. A trzeba zacząć po prostu od mówienia, tak jak się potrafi – z czasem będzie przecież coraz lepiej. Warto pamiętać, że inne nacje podkreślają, że Polacy mają bardzo duże zdolności językowe.
Co z Pani perspektywy jest najtrudniejsze w pracy ambasadora?
To, że bardzo często zderzamy się z bardzo krótkimi terminami. To nie jest tylko kwestia pracy ambasadora, to po prostu współczesność. Jeżeli dostaję prośbę o badanie stanowiska, wsparcie itd. to muszę z kimś się umówić, spotkać, porozmawiać. Rozmowy telefoniczne bywają skuteczne, ale nie w każdej sprawie. I to jest rzeczywiście trudność, że są bardzo wyśrubowane oczekiwania, zwłaszcza terminowe, a zasoby placówki, też ludzkie, są mocno ograniczone. To jest kwestia też odpowiednich priorytetów, ale chyba najlepiej – wydłużenia doby. 🙂
Podsumowując, jakim jest Pani Ambasadorem, jakim Ambasadorem chciałaby Pani być?
Trudniejsze pytanie niż te zadawane przez komisję sejmową. 🙂 Przede wszystkim cieszę się bardzo, że coraz więcej kobiet obejmuje te stanowiska. W pewnym sensie jestem jedną z tych, które w ostatnim czasie przecierają te szlaki. Mam nadzieję, że będzie coraz więcej kobiet w dyplomacji na tych najwyższych szczeblach. To nie o to chodzi, że diametralnie i drastycznie zmienimy dyplomację, nie w tym rzecz. Natomiast sądzę, że kobiety i mężczyźni faktycznie często inaczej patrzą na pewne zagadnienia i warto po prostu mieć szanse na pozyskanie takich dwóch różnych spojrzeń na daną sprawę.
Chciałabym pełnić funkcję ambasadora aktywnie, ale też słuchając różnych stron, proponując różnego rodzaju rozwiązania. Jestem ekonomistą, więc nie ukrywam, że mam pewne „skrzywienie zawodowe”. Interesują mnie tematy gospodarcze i jest bardzo wiele możliwości współpracy z Norwegią w tym obszarze – chciałabym na pewno poszerzyć naszą współpracę z tym państwem. To może przynieść konkretne korzyści Polsce, której osiągnięcia nadal niestety nie są rozpoznawane. Dobrze, gdyby Polskę zaczęto jeszcze bardziej doceniać, jako markę oznaczającą jakość i kreatywność. Mam nadzieje, że będę przyczyną takich wielu pozytywnych zaskoczeń naszą ojczyzną.
Mam nadzieję, że właśnie tak będzie. Dziękuję za rozmowę i życzę wielu sukcesów i wytrwałości.
Pani Iwona Woicka-Żuławska ukończyła studia na Wydziale Ekonomii Uniwersytetu Warszawskiego. Doktorat obroniła w Kolegium Gospodarki Światowej Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie w 2008 r. Prowadziła liczne wykłady nt. procesu decyzyjnego, swobody świadczenia usług, społeczeństwa informacyjnego na polskich uczelniach wyższych, była autorką licznych publikacji dot. procesu negocjacyjnego i acquis communautaire UE (1997-2010) oraz np. współautorką przewodnika „Proces decyzyjny w UE. Przewodnik dla urzędnika administracji publicznej” (2005 r.).
W 1997 r. rozpoczęła pracę w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej w Departamencie Koordynacji, przemianowanym na Departament Polityki Integracyjnej, gdzie przeszła przez wszystkie stanowiska w ramach służby cywilnej, do radcy ministra włącznie. Pracę w Departamencie Strategii i Planowania MSZ na stanowisku radcy ds. globalnych procesów społeczno-gospodarczych rozpoczęła w 2010 roku. Jako kierownik wydziału ekonomicznego Ambasady RP w Londynie pracowała w latach 2010-2014 r. Następnie, po powrocie do kraju objęła najpierw stanowisko zastępcy, a następnie dyrektora Departamentu Współpracy Ekonomicznej MSZ, które piastowała aż do objęcia stanowiska Ambasadora RP w Królestwie Norwegii w marcu 2018 r.
Od 2014 r. Iwona Woicka -była wicedyrektorem w Departamencie Współpracy Ekonomicznej MSZ, nadzorującym kwestie energetyczne, związane ze współpracą Polski z międzynarodowymi organizacjami gospodarczymi oraz nadzorującej stanowiska wsparcia na rynkach afrykańskich i Ameryki Łacińskiej. W 2016 r. objęła obowiązki dyrektora Departamentu Współpracy Ekonomicznej MSZ.
Olav Kyrres plass 1
0244 Oslo
PO Box 4030 AMB
Tel. 0047 24 110 850
E-mail:oslo.info@msz.gov.pl
Dojazd z centrum Oslo:
Tramwaj –linia 13 Jar (przystanek: Nobels gate, lub Halvdar Svartes gate)
Autobus – linia 30 Bygdøy, 31 Snarøya, linia 20 (przystanek: Olav Kyrres plass)
WYDZIAŁ KONSULARNY
Drammensveien 171
0277 Oslo
Tel.: (0047) 24 110 877
E-mail: oslo.amb.wk@msz.gov.pl
Godziny przyjęć interesantów:
Poniedziałek, Wtorek, Czwartek, Piątek: 09.00 – 14.00
Środa: 12.00 – 17.00
Rozmowa z Polkami mieszkającymi poza Polską >>>
Moje treści okazały się dla Ciebie ciekawe, pomocne? Kliknij i postaw mi wirtualną kawę. Dzięki temu wspierasz moją pracę na Kierunek Norwegia. Dziękuję!
A tak prezentują się wnętrzna Polskiej Ambasady w Oslo: